Kamil Durczok został dziś pochowany w Katowicach Kostuchnie. Rodzina miała jedno życzenie

Pogrzeb Kamila Durczoka odbył się dziś rano w  Kostuchnie. Nabożeństwo zostało odprawione w kościele pod wezwaniem Przenajświętszej Trójcy w Katowicach. Rodzina nie życzyła sobie obecności mediów. W uroczystościach uczestniczyli jednak nie tylko najbliżsi, ale i przyjaciele, znajomi, wśród których znaleźli się lokalni politycy i byli współpracownicy zmarłego. 

W ostatniej drodze towarzyszyły śląskiemu dziennikarzowi tłumy, a także orkiestra górnicza. Na organach zagrał Józef Skrzek.

Kamil Durczok zmarł we wtorek (16.11) nad ranem, w wieku 53 lat. W poniedziałek po południu z krwotokiem trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego  w Katowicach.  W oficjalnym komunikacie szpital  jako przyczynę śmierci podał „zaostrzenie przewlekłej choroby” oraz „zatrzymanie krążenia”. 

Kamil Durczok we wspomnieniach

Dziennikarza we wzruszających wpisach żegnało również wielu śląskich dziennikarzy, m.in, jego  przyjaciel Marek Czyż:

„Umarł mój przyjaciel. Nie lekceważcie i nie nadużywajcie tego słowa. To jedno z najważniejszych słów, jakimi się posługujemy. To ktoś, kto poda rękę w kłopocie i nie zapyta za ile. To ktoś, kto przyjedzie w środku nocy by pocieszyć, stanie za nami wbrew innym nawet, gdy to się nie opłaca. Ktoś, kto jest lojalny. (…) Mój Przyjaciel zawodowo zrobił wszystko. Był na ustach całej dziennikarskiej Polski przez całe lata. Ale nie zamierzam analizować ani tego czasu, ani ostatnich lat, gdy chwilami mi się zdawało, że nie znam tego faceta. (…) A teraz zrobiło się cicho. Mam kolejny numer telefonu, z którego już nikt nie zadzwoni. Postarzeliśmy się Kamilu . Patrz tam jako.”

Dziennikarka śląskiego oddziału TVN Dagmara Kowalczyk, zamieściła na swoim profilu społecznościowym zdjęcia z rajdu z 2010, w którym wspólnie brali udział i komentarz:

„Kamil, pamiętam Cię skupionego przed startem w Barbórce Warszawskiej, Twoją radochę z kibicowania najlepszym w WRC w Szwecji, rajdowe opowieści, wspomnienia, plany… Jeszcze do nich wrócimy, kiedyś. Kamil, to nie był jeszcze ten czas!”
 
Dziennikarza pożegnał także znany śląski jezuita – Grzegorz Kramer: 
 
„Umarł Kamil Durczok. Dziwne uczucie. Smutek. W ostatnich miesiącach trochę gadaliśmy, trochę mnie wpuścił do swojego świata, za co jestem wdzięczny. Chcę też napisać, że Kamil, w miesiącach, kiedy było u mnie bardzo źle, był jedną z Osób, która mi pomogła. Co jakiś czas pisałem do niego wiadomość: „żyjesz?”, już nie napiszę…
Kamil dziękuję!”

Kamil Durczok karierę zaczynał jako radiowiec w Studenckim Radiu Egida. Następnie rozpoczął pracę w Radiu Katowice i Radiu TOP. Później przez 13 lat związany z Telewizją Polską, gdzie prowadził główne wydania „Wiadomości” oraz programy publicystyczne. W 2006 roku przeszedł do telewizji  TVN, gdzie był redaktorem naczelnym „Faktów” oraz jednym z prowadzących program. Odszedł w 2015 roku po tym, gdy specjalnie powołana komisja potwierdziła: „przypadki niepożądanych zachowań włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym”. Jak podaje TVN24 on sam konsekwentnie zarzutom zaprzeczał.

Kilka lat temu założył lokalny portal silesion.pl, miał również swój program w Polsat News. Ostatnio prowadził własny projekt internetowy Durczokracja.

Dziennikarz współpracował również z  RMF FM oraz z tygodnikiem „Wprost”.

Był laureatem wielu nagród dziennikarskich, między innymi Dziennikarza Roku w konkursie Grand Press, Wiktora, Złotej Telekamery. 

W 2003 roku Kamil Durczok przeszedł chorobę nowotworową. W roku 2020 wyznał, że cierpi na chorobę alkoholową i depresję. W tym roku został skazany za spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu.

Fot. Kamil Durczok (Fb) 

 

 

 

Dodał /

KATOWICE IKC - ILUSTROWANY KURIER CODZIENNY

Napisz komentarz

Your email address will not be published.

Start typing and press Enter to search